sobota, 27 kwietnia, 2024

ODWAGA

Udostępnij

W 2023 roku Ogólnopolski Dzień Głośnego Czytania przypada na 29 września. Jest to inicjatywa powstała w Polskiej Izbie Książki w 2001 roku. Patronką wybrano Janinę Porazińską, wybitną pisarkę, która wiele swoich książek napisała z myślą o dzieciach. Data 29 września to dzień urodzin zasłużonej Polki. My polecamy dla dzieci w tym dniu bajkę terapeutyczną, której treść znajdziecie Państwo poniżej. Po przeczytaniu polecamy, aby zastanowili się Państwo razem z dziećmi nad jej treścią i przekazem.

 

„ODWAGA”

Pewnego dnia na wielkiej, kwitnącej łące miało miejsce ważne wydarzenie. Wśród pachnących kwiatów i bujnych traw narodził się, a dokładnie przebił przez kokon, malutki motylek. Był ostatnim maluchem z motylkowego rodu, najmniejszym, delikatnym i wątłym. Rodzice i rodzeństwo otoczyli go miłością i opieką, dbali o niego i pilnowali, by nie przydarzyło mu się nic złego. Kolor skrzydeł motylka był jaskrawożółty i pięknie kontrastował z niebieskimi chabrami i intensywnie czerwonymi makami. Właśnie z uwagi na kolor maluch otrzymał imię „Cytrynek”.

– „Ach, jak tu pięknie i bajecznie kolorowo!”- myślał w zachwycie motylek latając nad łąką. „I jak pachnie…”

Faktycznie, łąka była uroczym miejscem, pełnym roślin ale też owadów: pszczoły, motyle, biedronki, osy, trzmiele, ważki codziennie mijały się w locie i pozdrawiały z uśmiechem.

Pewnego dnia Cytrynek zapytał: – „Mamo, czy mogę polecieć sam na skraj łąki?”

– „Nie synku, jesteś jeszcze taki malutki…”- powiedziała mama z troską.

Za chwilę motylek zapytał tatę: „Tato, czy mogę na chwilkę się oddalić?….wrócę przed obiadem, pofrunę tylko do…” Jednak tata nawet nie pozwolił mu dokończyć i powiedział: „Lepiej pobaw się z rodzeństwem w chowanego”.

-„Nie chcę, to nudneee”- odparł maluch.

-„To ćwicz liczenie do 10 z biedronkami” – podsunął tata kolejny pomysł.

– „Już umiem!” – odparł Cytrynek, z nadzieją, że w nagrodę tata się zgodzi na samotny lot.

– „To poszukaj czterolistnej koniczynki na szczęście, zawsze może się przydać gdy znajdziesz się w trudnej sytuacji”- uciął rozmowę tata.

-„Dlaczego mi nie pozwalacie?, jestem już duży i znam całą łąkę, to przecież mój dom.”

– „Dlatego, że się o Ciebie boimy, gdyż wkoło czyhają różne niebezpieczeństwa….”

-„Tak, tak… już mi to mówiłaś mamo”.

I zasmucony motylek schował się wśród płatków koniczyny. „Phi…koniczyna na szczęście? Nawet gdybym ją znalazł, to niby gdzie miałaby mi się przydać?” – pomyślał zawiedziony. Po chwili zobaczył nad sobą lecące pszczoły, które mimo, że są od niego o wiele mniejsze mogą latać po całej łące, na pola, nawet do ciemnego lasu!

-„To niesprawiedliwe, że wszyscy traktują mnie jak malucha, a ja tak bardzo chciałbym zobaczyć z bliska, te wszystkie rzeczy o których opowiadają mieszkańcy łąki”, westchnął i pomyślał o żółtych słonecznikach wychylających swe kwiaty do słońca, o równych rzędach kwitnących tulipanów, o polach rzepaku. Potem dodał: „Podobno wszystkie są tego samego koloru, co moje skrzydełka! To niesamowite.”

Jedna z pszczółek zapytała Cytrynka, dlaczego siedzi taki markotny, a kiedy jej odpowiedział mówiąc o zakazach rodziców, zaproponowała:

-„Cudownie się składa, bo my właśnie lecimy na pola rzepaku, leć z nami, Twoja mama się nie dowie, zobaczysz jak szybko wrócimy. No, chyba że się boisz?”

Cytrynek nawet jeśli się przez chwilę zawahał, pomyślał, że szansa na zobaczenie kwitnących rzepakowych pól może się nie powtórzyć. „Nie boję się, jestem już duży i odważny, pokażę im wszystkim, wreszcie przestaną traktować mnie jak malucha”. I szczęśliwy motylek poleciał z pszczołami. Szybko dolecieli na skraj łąki, minęli pagórek, a potem przy wielkim dębie skręcili w lewo. Dalej pszczoły leciały wzdłuż akacjowej alei. Cytrynek poczuł cudny zapach miododajnych akacji, zwolnił swój lot, by wdychać go dłużej. Zajrzał do wnętrza kwiatu akacji, zlizał słodki pyłek i zadowolony chciał lecieć dalej. Ale szybkie i zwinne pszczoły w tym czasie odleciały. Cytrynek zaczął je wołać zaniepokojony, ale nikt go nie słyszał. Już chciał się wzbić wyżej w powietrze, gdy zobaczył duży cień jakiegoś ptaka, poczuł podmuch skrzydeł i dosłownie w ostatniej chwili uciekł przed atakiem! Był to ptak, który oprócz zjadania korników w drzewach, poluje także na ćmy, biedronki i motyle. Przerażony Cytrynek zawołał „Aaaaaaa, uciekaj stąd, zostaw mnie w spokoju! Mamo, tato, pomóżcie!”. Ptaszysko na szczęście nie miało ochoty gonić za Cytrynkiem i wróciło do poszukiwania robaków.

– „Uff, udało się”- pomyślał Cytrynek, frunął jednak teraz wolniej zmęczony i przygnębiony myślą, że szanse na dogonienie roju pszczół przepadły. „Pola pewnie już niedaleko, dam radę, nie boję się” uspokajał sam siebie. Rozglądał się wokoło i podziwiał okolice, których wcześniej nie widział. Pod nim roztaczały się długie zagonki truskawek, zielone pastwiska i niebieska wstążka wody. „O tak, woda! Musze się napić”. Motylek przysiadł nad brzegiem, woda była czysta i chłodna. Cytrynek odpoczywał, gdy nagle usłyszał szelest w trawie. Obejrzał się i zobaczył, że w jego stronę zbliża się dziwne zwierzę, taki jakby Wielki Jęzor. Motylek zawołał „Mamo, tato, koniczynko na szczęście, pomóżcie, boję się!” Motylek uciekał machając co sił skrzydłami, łzy płynęły mu po oczach i serduszko mocno tłukło ze strachu.

Po pewnym czasie bardzo już zmęczony usiadł na metalowej rurce pomalowanej żółtą farbą. Przez chwilę był bezpieczny, gdyż nie było go na niej widać, a jego skrzydełka nie odróżniały się od tła. Gdy myślał, że nic go już dziś złego i strasznego nie spotka, usłyszał głośny dźwięk „tiuuuuuuuud” i wielka, hałasująca maszyna na dziwnych kołach przemknęła obok. Ten znów zerwał się do lotu.

–  „Ja chcę do mamy, chcę do domu. Ja już nie chcę być sam… ja nie wiem gdzie jestem”- szlochał. Po chwili lotu zobaczył kwitnący mlecz i postanowił się w nim schować. Był już bardzo wystraszony, zmęczony i głodny. Motylek wylądował na mleczu i wtedy zobaczyła go jedna z pań, która wyszła z przedszkolakami na dwór. Dzieci widząc biedaka dały mu świeżej wody do picia i pokazały rosnące w pobliżu dorodne kwiaty. Gdy motylek się posilił i przekonał, że dzieci nie zamierzają wyrządzić mu krzywdy, opowiedział im, w jaki sposób tu trafił. Dzięki nim Cytrynek dowiedział się, że ptakiem który chciał na niego zapolować był dzięcioł, a ten Wielki Jęzor to zapewne żaba. Natomiast głośna maszyna bez gumowych kół to pociąg, który codziennie przejeżdża obok przedszkola. Cytrynek uznał, że dzieci są bardzo uprzejme, bystre i dużo wiedzą. Ze łzami w oczach zapytał, czy znają drogę do jego domu? Dzieci odpowiedziały, że wiedzą gdzie niedaleko stąd jest łąka, ale nie mogą go tam zaprowadzić, gdyż są za małe, by samodzielnie chodzić po drodze.

– „Ach, tak…a ja chciałem być odważny i poleciałem bez zgody rodziców, chyba za bardzo oddaliłem się od domu, zgubiłem pszczoły i drogę powrotną…i co teraz?”

– „Cytrynku, to było lekkomyślne i jak sam widzisz, niebezpieczne. Całe szczęście, że po tych przygodach trafiłeś do nas, rodzice pewnie bardzo się martwią” – powiedziała nauczycielka.

Potem Panie z przedszkola zaproponowały, żeby po obiedzie odprowadzić motylka do jego domu. Jak się okazało, na łące wszyscy już wiedzieli o zniknięciu Cytrynka i setki owadów – rodzice, rodzeństwo i inni, którzy znali tego małego motylka, włączyli się w poszukiwania.

– „Mamo, tato tu jestem. A to dzieci z przedszkola, bardzo miłe istotki, nie bójcie się ich, nic Wam nie zrobią”- motylek wtulił się w rodziców.

– „Tak się martwiliśmy, dobrze że jesteś! Czy nic Ci się nie stało?”- pytali Cytrynka.

-„Ja przepraszam, ja nie wiedziałem, że tak się stanie….ja tylko chciałem zobaczyć świat poza łąką, nigdy już nie będę sam latał tak daleko…tak się bałem. Chciał mnie połknąć dzięcioł i duża żaba. Wcale nie jestem odważny!- łkał Cytrynek.

”Jesteś odważny, przecież udało Ci się uciec i nie stać się obiadem. I to dwa razy. Poza tym spełniłeś swoje marzenie i zobaczyłeś dziś wiele pięknych i ciekawych miejsc. No już nie płacz, lepiej opowiedz nam wszystko dokładnie”- powiedzieli z uśmiechem rodzice.

Potem rodzice motylka zwrócili się do dzieci i nauczycielki: „Tak bardzo Wam dziękujemy za przyprowadzenie Cytrynka, bez Was nie dałby rady. Nie wiemy, jak możemy się odwdzięczyć…  może chociaż nabierajcie kwiatów z naszej łąki i zanieście do przedszkola? Będą Wam o nas przypominały”.

– „Koniecznie! Może poszukamy tej koniczynki na szczęście? W sumie nie wiadomo komu i kiedy się przyda…” – dodał już uspokojony Cytrynek i mrugnął okiem do dzieci.

 

 

Psycholog Agnieszka Siwińska-Iwańczyk

 

 

Czytaj więcej

Czytaj więcej